wtorek, 23 października 2018

Wiking, ulo i zaufanie


Witajcie!

Całkiem niedawno na Instagramie obiecałam Wam recenzję powieści Madsa Pedera Nordbo „Dziewczyna ze skóry” i to właśnie dziś będziecie ją  mogli przeczytać.

Na wstępie chciałabym Wam powiedzieć iż nie jestem fanką literatury skandynawskiej, szczerze im większą zyskiwała ona popularność z tym większym dystansem na nią patrzyłam i większy opór miałam by po nią sięgnąć. Przyszedł czas, że biorąc udział w spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki mieliśmy omawiać właśnie książkę Madsa Pedera Nordbo „Dziewczyna ze skóry” i stwierdziłam, że po prostu  opiszę Wam moje wrażenia po jej przeczytaniu.
Przeczytałam i będę z Wami szczera książka mnie nie zachwyciła. Autor w swojej książce poświęcił dużo miejsca Grenlandii, opisał jej przyrodę, historię i legendy. Choć niektórym mogłoby się wydawać iż jest ich dużo jak na kryminał  to właśnie dzięki nim możemy przenieść się w wyobraźni na Grenlandię. Pierwsze trzy czy też cztery rozdziały czyta się powoli, książka rozkręca się koło rozdziału piątego i do samego końca czyta się ją szybko.
Pomysł duńskiego pisarza na książkę jest bardzo ciekawy: morderstwa czterech mężczyzn sprzed lat podejrzanych o molestowanie seksualne dziewczynek wypływające w chwili odnalezienia zmumifikowanego wikinga. Co łączy te dwie sprawy? Dziennikarskie śledztwo prowadzi Matthew Cave, dziennikarz śledczy , który ujawnia wielki skandal. Jedyną osobą, na której może polegać jest młoda Grenlandka Tupaarnaq – wypuszczona właśnie niedawno z więzienia, gdzie spędziła dwanaście lat za zabójstwo swojego ojca.
Kryminał pełen brutalnych scen, poruszający  temat molestowania seksualnego dziewczynek. Czy polecam? Myślę, że warto przeczytać, mieć własne zdanie na temat tej książki. Jestem ciekawa  tomu drugiego pt. „Zimny strach”, który całkiem niedawno ukazał się w księgarniach.

                                                                                          Pasjonatka   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz